wtorek, 30 listopada 2010

System

To słowo raczej lubiane przeze mnie. Jednak nie tym razem. Padł mi. Bez żadnego najmniejszego uprzedzenia mój mały Cienkus padł. Walczyłam z nim do dzisiaj. I jak widać wygrałam!
Przez ten miesiąc wydarzyło się bardzo wiele, głównie w życiu zawodowym, niestety nie prywatnym. W końcu poznałam swoją kierowniczkę. To młoda babka ale z jajami, prawdziwy kierownik. Odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu. To dopiero kilka tygodni naszej wspólnej pracy i nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca, ale mam ogromną nadzieję, że wszystko ułoży się po mojej myśli.
Tego samego dnia kiedy włączyłam komputer i okazało się, że nie działa, doznałam kontuzji. Wyglądało bardzo poważnie, podejrzenie złamania kości czaszki, podejrzenie krwiaka, bądź krwotoku do mózgu, a skończyło się na diagnozie - wstrząśnienie mózgu. Dwa tygodnie wycięte z życia. Leżenie i spanie, każdy najmniejszy ruch bolał, bolał w głowie. Ale już mam to za sobą i nie ma co wracać. NIGDY WIĘCEJ!
Z kolejnych dziwnych moich przypadków to tydzień po urazie głowy pośliznęłam się i wylądowałam z całym impetem na plecach. Obeszło się bez większych obrażeń. Później wsadziłam prostego palca w ściankę szafki i rozcięłam palca nożem, przy krojeniu pieczarek. Krew się lała okrutnie. To by było na tyle, póki co.
Natomiast jeśli chodzi o sprawy sercowe to... to ciężki temat. Gryzie mnie i nie potrafię sobie poradzić a najgorsze jest to, że nie mam nawet z kim o tym porozmawiać. Oczywiście spotykamy się. Właśnie, spotykamy, od pięciu miesięcy. Nie wiem co mam myśleć. Ona nic nie mówi wprost i dosadnie. Poza tym, że mi nie ufa. 'Ale gdybym wiedziała, to czego nie wiem, to bym wiedziała dlaczego ma takie trudności z zaufaniem.' Prawda że proste?! O przepraszam, raz Jej się wymknęło, że chciałaby poczuć takie wow, szaleństwo, poryw, ale niestety nie może. Staram się Ją zrozumieć, na prawdę się staram. Tylko, że w moim przypadku ten poryw to szaleństwo zaczyna chyba powoli przygasać. I odnoszę wrażenie, że zaczynamy się rozmijać. Choć niby nasze oczekiwania są podobne. Uwielbiam Ją, przytulać, całować, powodować na Jej twarzy uśmiech, ale ja nie wiem czy w drugą stronę jest podobnie.
Ja wiem, że pewne rzeczy można wyczytać z gestów, zachowania, ale ja już mam dosyć domysłów, chciałabym w końcu usłyszeć coś... cokolwiek! Nie ważne czy dobrego czy złego, coś bardziej określonego, wymownego, nasyconego emocjami. Ale mam Jej to powiedzieć, powiedz mi coś?!
Wierzę, że to się zmieni, ale nie wiem czy moja wiara jest zasadna.

To by było na dzisiaj tyle. Cieszę się, że znowu mam możliwość pisania, bo bardzo mi tego brakowało. A teraz zabieram się za czytanie, bo czas nadrobić zaległości:)
Pozdrawiam i życzę gorrrrącego wieczoru, niekoniecznie pod kołdrą czy kocem;)