poniedziałek, 18 października 2010

Pokaże nie pokaże...

Zatem od początku...
Prawie się bronie! Znaczy pracę dyplomową bronie. Prawie... a jak wiadomo prawie robi wielką różnice. A różnica stąd, że nie mam praktyk i nie mam jak ich zrobić. To aż 8 tygodni, a ja pracuje 8 godzin dziennie, wiec jestem w czarnej dupie. 
Poza tym to pracuje, znaczy zaczęłam po urlopie. 
No i najważniejsze...
Jesteśmy My. Znaczy nie ma nas. Jest Ona i jestem ja. Ona biała, bo na blond to nie wygląda, ja niby czarna, ale tylko niby. Spotykamy się łohoho i jeszcze trochę. Tylko spotykamy. To będzie jakieś prawie trzy miesiące. Co mogę o niej powiedzieć. Jest piękna, jest zupełnie nie w moim typie, ale jej urok osobisty powalił mnie na kolana. Ma ciężki charakter. I pierwszy raz czuje, że to ktoś jest dojrzalszy ode mnie. Całe to jej podejście do życia, związków, rodziny. Przeraża mnie to. I nie zawsze mogę się z nią zgodzić. Bo ja z założenia jestem optymistką a ona realistką z naciskiem na realistyczny pesymizm. Ale kiedy jesteśmy razem, w sensie blisko siebie to oddziaływujemy bardzo pozytywnie.
Powiem tak, jest dobrze, ale mogłoby być dużo lepiej. Jak to mówi Ona... czas pokaże. A moje serce się rwie. I cholernie boi się odrzucenia.