czwartek, 24 marca 2011

Zawiodłam

Kiedy się poznałyśmy, byłaś dla mnie tylko piękna. Cudowny onieśmielający uśmiech, długie szczupłe nogi, i dłonie które tak silnie zapadły mi w pamięć już po pierwszym spotkaniu. Byłaś chodząca tajemnicą, mówiłaś o sobie niewiele. Nie znałam Twojego charakteru, obyczajów i zwyczajów. Nie wiedziałam kim jesteś. Byłaś wobec mnie bardzo ostrożna, nie dopuszczałaś mnie do siebie, a ja nie nalegałam. Nie chciałam Cię przestraszyć, zniechęcić, chciałam Cię poznać. Każdego tygodnia odkrywałaś bardzo świadomie jakąś niewielką cząstkę siebie. Przeżyłyśmy ze sobą wiele chwil, głównie tych dobrych, pozytywnych. Zakochałam się w Tobie bardzo szybko, nawet nie wiesz jak bardzo... pamiętasz ten spacer kiedy rozmawiałyśmy o przestrzeni, kiedy usiadłyśmy pod moim blokiem na ławce i mówiłyśmy o kochaniu, o tym co to dla nas znaczy, byłam wtedy twarda, mówiłam o budowaniu miłości, jak fundamenty pod dom... a wtedy już wiedziałam, że zakochałam się w Tobie po same uszy. Ale zakochanie to nie wszystko, w tym wszystkim byłam odrobinę racjonalna, bo wciąż nie wiedziałam kim jesteś.
Długo czekałam na Twoje zaufanie, które przychodziło falami. Z zaufaniem przychodził również mój zachwyt Tobą, Twoim wnętrzem, strukturą myślenia, Twoim zachowaniem i Twoimi zwyczajami. Z każdym wspólnie spędzonym porankiem, z każda przegadaną godziną czułam że jesteś co raz mi bliższa, a zarazem zupełnie inna. Jesteś całkowitym przeciwieństwem mnie. Jesteś tą osobą w której ramionach chce się ukryć i wypłakać jak jest mi źle, jesteś tą osobą do której dzwonię kiedy mam ochotę się wykrzyczeć, kiedy coś mnie wkurzy, lub pochwalić jakimś małym sukcesem. Jesteś tą osoba która jak nikt inny potrafi mnie zmotywować. Jesteś kobietą... która o szóstej rano w dziesięć minut potrafi sprawić, że pot leci mi po plecach, a serce bije 180 razy na minutę, a krzyk tłumi Twój palec w moich ustach. Jesteś kobietą delikatną, zmysłową a zarazem twardą, i nie mówię tu tylko seksie, a to połączenie powoduje niezapomniane przeżycia, wszędzie, nie tylko w łóżku. Jesteś kobietą której dotyk powoduje ciarki na całym ciele, której delikatny pocałunek budzi w środku nocy. Kobietą, której stopy całuje kiedy mocno zaśnie, delikatnie liżąc czubkiem języka od pięty po sam duży palec. To przy Tobie czuję się potrzebna, kochana, czuję że o mnie dbasz i nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy. 

Przez ostatnie kilka dni prawie zniszczyłam to wszystko co nas łączy. Przez własną głupotę. Utraciłam Twoje zaufanie, które jest dla mnie tak cenne, tylko dlatego, że nie zrozumiałam jak ważne jest To dla Ciebie, że chlapnęłam jęzorem bez opamiętania. Jest mi wstyd i źle się z tym czuję, że Cię zawiodłam. Po naszej rozmowie telefonicznej, wtedy kiedy po prostu Ci o tym powiedziałam, kiedy w Twoim głosie usłyszałam smutek a nie złość, poczułam, że świat usuwa mi się spod stóp, nie wiedziałam co mam zrobić, jak mam wytłumaczyć swoją głupotę. Zaczęłam panikować. Wiedziałam, że nie chcę Cię stracić, za bardzo, za mocno Cie kocham. Choć to kocham w tamtej chwili zabrzmiałoby jak ostatnia deska ratunku. Wiec nie padło, świadomie. Ty weszłaś do mojego domu, powiedziałaś kilka zdań, tak dojrzałych, przemyślanych, sensownych, nie wiedziałam co mam odpowiedzieć bo na usta cisnęło się tylko dziękuje. Tego też nie powiedziałam, bo zawsze odpowiadasz: Nie dziękuj!
Kolejnego dnia wydarzyło się coś, co dla mnie było nierealne, nieprzewidziane. Ale tak na prawdę bez znaczenia. Wiem, że te słowa, które wczoraj tu przeczytałaś zabolały. Jest mi bardzo źle, bo nie powinnaś ich widzieć, to było kiedyś w moim życiu i teraz nie ma znaczenia. ŻADNEGO. A wiedz o tym, że papier przyjmie wszystko, tak samo jak to, że liżę Cie w nocy po stopach i między palcami, co przecież jest zwyczajnym kłamstwem, w które każdy kto to przeczytał zapewne uwierzył. Tamte słowa to był wpływ chwili, wspomnienie, za które teraz muszę ponieść konsekwencje.

Złotko! (niestety tu nie mogę Cię nazwać inaczej)
Jesteś dla mnie najważniejsza. Jesteś radością każdego mojego dnia. Nigdy chyba do takiego stopnia nie uzewnętrzniałam się publicznie ale muszę, chcę to napisać.
Kocham Cię. Ta sytuacja jeszcze bardziej mnie w tym utwierdziła. Chcę iść z Tobą w dalsze życie. Nie będzie łatwo, to wiem. Ale chcę spod Twojego ramienia patrzeć w przyszłość tą bliższą i tą dalszą.