niedziela, 13 lutego 2011

My... oficjalnie.

Po pierwsze - i najważniejsze - obroniłam się!
Z obrony wyszłam zawiedziona, rektor który był obecny na mojej obronie, mówił tylko dalej, dalej i dalej, nie dał mi się wygadać, a miałam wiele do powiedzenia. Obrona na 5.

Po drugie... nie chcę dalej kontynuować nauki. Oczywiście znalazłam ku temu co najmniej kilka dobrych powodów na usprawiedliwienie swojego sumienia a zarazem wewnętrznego głosu (nie, nie mam schizofrenii). Bo przecież chcę kupić mieszkanie, a czesne mnie bezlitośnie ogałaca co miesiąc, bo w końcu będę miała czas podszkolić się z języków, no i najważniejsze... kolejny dyplom o niczym nie świadczy, liczy się to co ma się w głowie lub w rękach i czy potrafi się to wykorzystać w odpowiednim momencie. A poza tym, zawsze kiedy tylko najdzie mnie na to ochota mogę powrócić na studia.

Po trzecie... 6 miesięcy starania się o Nią opłaciło się! Jesteśmy razem. I zauważyłam, że im bardziej odsuwam Ją od siebie, tym Ona jest bliżej mnie. Tak już ma. Ale najważniejsze, że ma to taki skutek jaki powinno mieć;) Dodam jeszcze tyle, że jesteśmy zupełnie różne, nie pasujemy do siebie nawet w jednym centymetrze. Ale czas spędzony wspólnie, kolacje, spacery, poranki są nie do opisania. Może właśnie to, że tak różnimy się od siebie nas przyciąga...

Dzisiejszej nocy bawiłyśmy się u znajomego, kilkanaście kilometrów od naszego miasteczka, co zmusiło nas do zostania na noc. Garstka znajomych (bardziej nieznajomych, mających wspólnego znajomego), winko, domowe karaoke i wyjście na miasto. Było całkiem sympatycznie do momentu kiedy wróciliśmy do domu i ulokowaliśmy się na materacach. Okazało się, że pomimo włączonego ogrzewania w pokoju, w którym spałyśmy jest bardzo zimno. Miałyśmy do dyspozycji tylko dwa koce i siebie. Nie możliwym chyba jest opisanie pozycji w jakiej spałyśmy. Przez całą noc żadna z nas nie ruszyła się z miejsca, żeby nie wywoływać wewnętrznego wiatru z automatycznym wychłodzeniem przestrzeni pod kocami. Za każdym razem kiedy chciałam choć trochę się okręcić Ona ściskała mnie tak mocno, zarówno nogami jak i rękami, bliższej bliskości osiągnąć nie można:). Było bardzo zimno, ale rankiem ta nieprzyjemna temperatura już nam w niczym nie przeszkadzała... a wręcz pobudzała!