wtorek, 5 lipca 2011

Robotniczka


Szef:
Pani (i tu pada nazwa mego imienia) chciałbym pogratulować a zarazem poinformować że awansowała Pani na stanowisko... bla bla bla... regułka piękna, uśmiech na twarzy, błysk w oku, uścisk dłoni.
Ja:
Och dziękuje, jaka jestem zaskoczona, jak mi miło. Jeszcze raz dziękuje.. bla bla bla... zaskoczenie, wewnętrzny paraliż, uścisk dłoni i stówka do wypłaty.

Taki chwile cieszą bardzo. Jestem typem człowieka który nie pracuje dla lepszego stanowiska przed nazwiskiem (tylko dla tabliczki na drzwiach gabinetu;), najważniejsze żeby każdego tego samego dnia, każdego kolejnego miesiąca kasa wpływała na konto.A takie sytuacje szybko po mnie spływają, szopki. Bardziej mnie cieszy umowa na czas nieokreślony. Możliwość wzięcia kredytu na mieszkanie, spokój psychiczny. Cieszy mnie również premia za działanie, za faktyczną pracę jaką robię, cieszą mnie słowa uznania od samego guru.

Dzisiaj w pracy spotkałam się ze ścianą. Miałam ochotę ze złości, stłumionej złym stanem psychiczno - fizycznym, nakrzyczeć jak ludzi którzy jak strusie chowali głowy pod biurka, żeby tylko nie wyszło jak partaczą swoją robotę, żeby nie spadła na nich wina bezpośrednio. Każdy, jeden za drugim, jak szczury spierdalali. Żyjemy w świece techniki, komputerów, dziennie minimum 8 godzin przed monitorem, każdy pracuje na tych samych programach, ba, mając, co chyba jest oczywiste w jednej firmie, tych samych klientów. Ale nie przeciągając. Okazało się że od kilku lat nie została stworzona aktualna baza naszych bezpośrednich odbiorców. Każdy ma jakąś tam bazę, żadnej wspólnej, żadnej pełnej, każda inną nie mająca wspólnego mianownika. Po 30 minutowych poszukiwaniach dostałam ponad 20 różnych baz. I co najlepsze nie można było z nich zrobić nic. Jedynie metodą na wujka Freda Flinstona jak w epoce kamienia łupanego rekord po rekordzie tylko przepisać. Szlag mnie trafił. A jak łatwo idzie się domyślić klientów nie mamy 100 ani 200 ;/ I tak właśnie ludzie utrudniają sobie życie, codziennie.

Poza tym średnio się czuje, mam chyba przemęczenie materiału i już odliczam dni do wakacji.